Na zebraniach w szkole Córki byłam może trzy razy. Nie znoszę takich spotkań. Uważam, że marnują czas nauczycieli i rodziców i nie wnoszą nic konstruktywnego do procesu edukacji.
Skoro ja nie lubię WYWIADÓWEK to pewnie większość rodziców także. Takie wnioski mogę wyciągnąć po liczbie obecnych przychodzących na ogólne zebrania. Postanowiłam zacząć je robić inaczej z rodzicami moich uczniów i to był początek pozytywnej zmiany. To moja droga do SPOTKAŃ TRÓJSTRONNYCH.
Chyba powinnam zacząć od początku, tylko zawsze zastanawiam się, gdzie on jest? Bo jak wyznaczyć początek relacji, która ma trwać co najmniej 5 lat (często nawet dłużej). Jak znaleźć początek czegoś, co jest w człowieku naturalne i wypływa z jego potrzeb?
Myślę, że na potrzeby tego tekstu, mogę przyjąć, iż początek tej relacji – wspólnej podróży edukacyjnej jest dla mnie i moich Uczniów oraz ich rodziców w klasie 4 szkoły podstawowej. To właśnie tu się wszystko zaczyna, kiedy zostaję wychowawczynią klasy czwartej i nauczycielką współorganizującą klasy czwartej. Myślę, że gdyby nie połączenie tych obu funkcji nigdy nie dałabym rady towarzyszyć tym młodym ludziom w sposób relacyjny, tutoringowy i niezwykle uważny. Patrząc z perspektywy 20 lat pracy w publicznym systemie edukacji, to jest to najlepsze rozwiązanie, jakie ten system mógł dać Dzieciakom.
Towarzysząc Młodym Ludziom w szkole przez kilka godzin dziennie podczas lekcji, mam bardzo naturalną możliwość wspierania ich, rozmawiania i obserwowania. Często uśmiecham się, „puszczam oko”, zauważam, każdego chociaż raz dziennie. Po prostu jestem i Ich widzę, rozmawiam, traktuję poważnie. Czasem się wkurzam i wtedy dostają autentyczną dawkę moich emocji. Bywa zabawnie! Oczywiście, także przepraszam, kiedy zachowam się nie w porządku, tłumaczę się, aby zrozumieli, co się wydarzyło. Uważam, że wzajemne rozumienie się jest niezwykle ważne, daje młodej osobie szacunek oraz utwierdza w przekonaniu, że jest ważna dla swojej wychowawczyni. Tworzenie więzi, obdarzanie zaufaniem w podejmowaniu samodzielnych decyzji jest bardzo istotne i wynika z potrzeb każdego człowieka. W szkole też dostrzegam potrzeby i stan psychofizyczny moich Uczniów.
Często pytam, jak się czują?
Co się wydarzyło? Dlaczego ten dzień jest gorszy? Chcę z nimi rozmawiać o rzeczach błahych i nieistotnych, ale także tych poważnych i trudnych. Chcę trzymać za rękę, kiedy rozgrywają się dramaty nastolatków. I to się dzieje, wydarza się w codzienności szkolnej. Rozmowy – szczere, autentyczne i często bardzo trudne. Klasa 7 szkoły podstawowej to moment przełomowy w życiu każdego nastolatka i jego rodzica. To w tym momencie jest najtrudniej rozmawiać z młodym człowiekiem, bo drzwi od pokoju już się zamykają, a grupa rówieśnicza staje się najważniejsza. Jeśli z mojej strony nie wydarzyłoby się to wszystko, co opisałam wyżej nie miałabym, żadnego kontaktu ze swoimi Uczniami. Jako osoba dorosła, lubiąca swoją pracę i kontakt z młodymi ludźmi wiem, że to na mnie spoczywa odpowiedzialność zbudowania relacji z młodymi ludźmi, to ja muszę im zaufać, aby oni zaufali mnie. To ja, jeśli chcę zyskać szacunek swoich uczniów, muszę najpierw obdarzyć ich szacunkiem. To ja, jeśli chcę być słyszana, muszę najpierw nie tylko słuchać swoich uczniów, ale przede wszystkim ich słyszeć i autentycznie angażować się w bycie z nimi.
Autentyczność, szacunek i lubienie młodych ludzi to klucz do sukcesu w pracy wychowawczej, dydaktycznej, a przede wszystkim w tworzeniu wzajemnych relacji.
Rodzice uczniów, ich także uwielbiam.
To partnerzy w podróży edukacyjnej, osoby, które mają największy wpływ na moich Uczniów. Nie zdarzyło mi się spotkać rodzica, z którym nie doszłabym do porozumienia. Ale jak to? Przecież rodzice są tak trudni w kontakcie, uważają, że ich dzieci są zawsze cudowne, najlepsze i najbardziej kulturalne. A my nauczyciele mamy inne zdanie na ten temat! I tu powstaje konflikt. Rodzic ma prawo widzieć w ten sposób WŁASNE DZIECKO i zawsze daję mu na to przestrzeń, przestrzeń, która staje się miejscem rozmów, wymiany doświadczeń na temat DZIECKA SWOICH RODZICÓW, ale także MOJEGO UCZNIA. Z rodzicami także, rozpoczynam współpracę od budowania relacji i obdarzania zaufaniem. Oczywiście ja jako nauczyciel muszę zaprosić rodziców do tej współpracy na rzecz młodego człowieka. Muszę przy tym pamiętać, że rodzic często jest pełen obaw, ma wiele trudnych emocji związanych z przejściem jego dziecka do klasy 4. Wszystko jest nowe – przedmioty, nauczyciele oraz inna organizacja nauki. Bardzo ważna jest konkretna, rzetelna i regularna komunikacja z rodzicami. Wykorzystuję do tego służbowy dziennik elektroniczny Librus oraz naturalne narzędzia komunikacji w dzisiejszych czasach messenger, sms, mail. Rodzice, także mają ogromną potrzebę czuć się bezpiecznie i wiedzieć, że mają wszystkie niezbędne informacji dla swojego dziecka. Tu, także po jakimś czasie, rozmowy przez telefon stają się naturalne i dają rodzicom wsparcie.
Budowanie dobrych relacji z rodzicami to, także dostrzeganie dobrych stron ich Dziecka oraz przesyłanie pozytywnych informacji o młodym człowieku.
Bardzo rzadko piszę uwagi o uczniach do rodziców.
Uważam, że nie ma to sensu i nic dobrego nie wnosi do budowania współpracy. Jeśli chcę przekazać trudną informację po prostu dzwonię i rozmawiam. Nigdy nie zostawiam rodzica czy ucznia z suchą negatywną informacją. No bo, co niby mają z nią zrobić? Informacja jest ode mnie i to ja odpowiadam za poprowadzenie rodzica i ucznia w stronę rozwiązania problemu, jeśli taki zaistniał.
Chyba czas wrócić do klasy 7 w której wszystko się zmienia, a najbardziej życie Młodych Ludzi. Dobrze jest, jeśli nauczyciel wie, jakie zmiany zachodzą w tym czasie w organizmie młodych ludzi, a szczególnie w strukturach mózgowych. Tu z pomocą przychodzi neurodydaktyka, która jest nieocenioną skarbnicą wiedzy na temat pracy mózgu. Nastolatek w tym czasie zmienia się pod kątem rozwoju osobistego, ale także kształtuje się jego światopogląd, ma większą świadomość siebie, swoich potrzeb, mocnych i słabych stron. Rozumie już czym są wartości. To niezwykle delikatny czas w życiu Młodych Ludzi. Czas, który jako wychowawczyni bardzo chętnie wykorzystuję na SPOTKANIA TRÓJSTRONNE. To dla bardzo ważny element współpracy na linii UCZEŃ – NAUCZYCIEL – RODZIC.
Chyba każdy z nas wie jak wygląda stereotypowa wywiadówka z rodzicami! Mówię im stanowcze NIE! Jaki jest ich cel? Ja go nie widzę! Nic nie wnoszą do życia szkolnego. Dlaczego? Bo wszystkie informacje mogę przesłać przez dziennik elektroniczny w którym także znajdują się wszystkie bieżące oceny.
A gdyby spojrzeć inaczej na spotkania z rodzicami?
Mnie zależy na integralnym rozwoju młodego człowieka. Na dobrostanie wszystkich osób związanych ze szkołą, a które współpracują na rzecz Młodego Człowieka. Na budowaniu takiej współpracy, która daje bezpieczeństwo i relacyjność, daje przestrzeń na dialog. Prawda, zaufanie i odwaga to wartości na których opieram swoją pracę wychowawczą. Uczniowie, rodzice i nauczyciele (przynajmniej ja) mają przecież wspólny cel oraz wspólne potrzeby związane ze szkołą i edukacją. Nie można realizować edukacji bez realizacji tych potrzeb w odniesieniu do wspólnych wartości min. zaufania, godności i wiary w możliwości Ucznia.
Spotkania trójstronne to autentyczne spotkanie trzech stron zainteresowanych rzetelną współpracą. Celem takiego spotkania jest określenie miejsca, w którym znajduje się uczeń w procesie edukacji oraz refleksja, co dalej wspólnie możemy zrobić. Zawsze pamiętam, że to ja jestem profesjonalistą od nauczania, a rodzic zatroskanym o dobro swojego Dziecka dorosłym. Natomiast Uczeń zawsze jest najważniejszy i to on powinien decydować, jak dalej chce się uczyć i w którą stronę chce się rozwijać. Takie właśnie porozumienie daje dalszą możliwość współpracy. Współpracy opartej na zaufaniu, relacjach i szacunku do siebie nawzajem budowanym przez 3 lata.
Jak organizuję takie spotkanie?
Bardzo naturalnie, spontanicznie i oczywiście w sposób bezpieczny dla wszystkich stron.
Po pierwsze rozmawiam z Uczniem o takim spotkaniu, opowiadam o czym ono będzie (nauka, dalsza edukacja, postawy, odpowiedzialność, trudności, współpraca w grupie, relacje). Badam czy młody człowiek ma już w sobie gotowość na takie spotkanie. To wspaniały sprawdzian dla mnie! To moment, w którym dowiaduje się, czy mam zaufanie Człowieka, z którym pracuję już 3 lata. Moment, w którym mój Uczeń wyraża chęć na takie spotkanie otwiera mi dalszą drogę. Zapraszam rodziców i proszę, aby Uczeń przekazał im czego będzie dotyczyło spotkanie.
Początek spotkania jest zazwyczaj stresujący dla wszystkich. Mnie zależy bardzo, aby ten stres rozładować, gdyż wtedy łatwiej się rozmawia. Co robię? Najprostszą rzecz jaką może zrobić nauczyciel – mówię o swoim stresie związanym z tą sytuacją, o emocjach, jakie mi towarzyszą. Wtedy pęka bańka napięcia i niepewności. Uczeń i rodzice, także zaczynają mówić o tym jak się czują i co im towarzyszy w tej chwili.
Podczas takiego spotkania omawiam z Uczniem jego sukcesy oraz ewentualne trudności. Nie pozostawiam problemów bez rozwiązań. Wspólnie z Młodym Człowiekiem i jego rodzicami wypracowuje kolejne kroki, które mają wspierać Ucznia i rodziców w procesie edukacji. Zawsze dostrzegam pozytywne aspekty, doceniam. Bardzo ważna jest dla mnie możliwość swobodnej wypowiedzi mojego Ucznia, jego zdanie na dany temat oraz jego perspektywa.
Czy przygotowuję się do takich spotkań?
Oczywiście moje przygotowania trwają trzy czasem trzy i pół roku. To dużo czasu, aby poznać swoich Uczniów, aby Oni poznali mnie. Wiem, że jeśli się uda nam zbudować wspólną przestrzeń do rozmowy, ta relacja będzie trwał mimo trudności, które napotkamy na drodze. Jak często proponuje Uczniom i ich rodzicom takie spotkania? To zależy od wielu czynników. Czasem jest to jedno spotkanie na semestr, czasem dwa. Niekiedy jest także, że po pierwszym takim spotkaniu Młody Człowiek lub jego rodzice sami inicjują kolejne takie spotkanie.
Na koniec, chciałaby życzyć wszystkim nauczycielkom i nauczycielom przestrzeni, w której znajdzie się miejsce na relacje z Uczniami. Na słyszenie, a nie tylko słuchanie. Przestrzeni, która będzie bezpieczna dla wszystkich stron procesu edukacji, a popełnianie błędów będzie jednym z kroków na drodze w uczeniu się.
Monika Hasulak I Szkoła Podstawowa Nr 2 z Oddziałami Integracyjnymi
im. Żołnierzy AK II Rejonu Celków w Markach