Forma zabija kreatywność
Każdy człowiek jest inny i ma tyle do zaoferowania – dlaczego więc próbujemy tak usilnie dopasować dzieciaki do “form” i zabijać ich kreatywność? Szkoła powinna być miejscem, w którym czują się bezpiecznie, w którym mogą wyrażać swoje opinie i, co chyba najważniejsze, w którym nikt nie będzie karał ich za to, że własne opinie posiadają. Edukacja powinna wyzwalać kreatywność oraz innowacyjność i doceniać różnorodność perspektyw, rozwiązań i pomysłów.
- Jak niebezpiecznym jest kształtowanie w młodych ludziach myślenia, iż istnieje tylko jedno słuszne rozwiązanie?
- Jak niebezpiecznym jest kształtowanie młodych ludzi niezdolnych do bycia kreatywnymi czy wyrażania własnych myśli?
- Jak niebezpiecznym jest kształtowanie młodych ludzi, którzy nie wiedzą, kim są?
Pozwalanie dzieciom na wyrażanie własnych opinii, własnej prawdy, jest naprawdę wyzwalające – nie tylko dla nich samych, ale i dla nas, dorosłych. Tak wiele możemy się od nich nauczyć! Zamiast więc uczyć nasze dzieci, jak się dopasować, powinniśmy stworzyć środowisko, w którym będą czuły przynależność, będą czuły się wspierane, w którym będą mogły ufać, w którym będą mogły błyszczeć. Nieważne kiedy i nieważne jak.
Jeżeli chcemy, aby dorosła Kasia wyrażała siebie, była kreatywna i dzielna, musisz na to pozwolić także i małej Kasi.
Równe szanse
Tak, wiem, to szeroki temat, ale pozwól, że spróbuję wyjaśnić, o co mi chodzi.
Uczęszczałam do publicznych szkół, które były i są świetną reprezentacją polskiego społeczeństwa jako całości – mamy tu mieszaninę dzieci z niższych, średnich i wyższych warstw. Doprecyzowując, w gimnazjum miałam wielu uczniów z rodzin biednych i/lub zmagających się z różnymi deficytami i patologiami. W drugiej klasie gimnazjum zaczęłam się buntować; muszę przyznać, że sprawiałam trochę kłopotów. Czułam wręcz “potrzebę”, aby je sprawiać, więc zaczęłam przyjaźnić się z dzieciakami, które przez moich nauczycieli i rodziców nie były postrzegane jako najlepsze towarzystwo (dzisiaj jestem wdzięczna za to doświadczenie i za to, że dzięki temu w późniejszym, dorosłym życiu, mogłam zrozumieć, czym są nierówności). Zatem zachowywałam się tak, jak oni: byłam opryskliwa, może nawet nieco agresywna, ignorowałam wszystko, co się do mnie mówiło, trochę wagarowałam (a może nawet więcej, niż trochę). Nie wdając się w szczegóły… byłam prawdziwym koszmarem. Prawdopodobnie nawet większym, niż moi przyjaciele, którzy zawsze postrzegani byli jako “gorsi”.
Jak myślisz, czy poniosłam konsekwencje mojego zachowania? Prawie żadnych. Oprócz jednego wezwania mojej mamy do szkoły traktowana byłam tak samo, jak kiedyś, dano mi takie same szanse – a może nawet większe, niż wcześniej. Przykładowo, pozwolono mi napisać sprawdziany, na których nie było mnie przez wagarowanie, co dla innych uczniów nie było możliwe. System zignorował moje złe zachowanie, ale nie zignorował mnie – w tym samym czasie absolutnie nie ignorując złego zachowania moich przyjaciół, jednak stale ignorując ich samych. To system, na który składają się nie tylko sami nauczyciele, ale cały ekosystem polskiej szkoły.
Potencjał, który jest w każdym dziecku…
Przez chwilę byłam wdzięczna za takie rozwiązanie sprawy – w trzeciej klasie gimnazjum miałam możliwość nadrobienia zaległości i powrócenia na “dobrą drogę”. Co jednak z moimi przyjaciółmi? Cóż, niektórzy z nich nie zdali do kolejnej klasy; niektórzy zrezygnowali ze szkoły całkowicie; niektórzy nie mogli poradzić sobie z otaczającą rzeczywistością i odebrali sobie życie; a niektórzy pozostali na drodze bardzo ograniczonych możliwości – a ich jedyną “winą” było miejsce, w którym się urodzili albo rodzina, z której pochodzili. Czy to nie bolesna ironia, że dzieciaki są tak doświadczone przez aspekty, na które nie mają żadnego wpływu?
Teraz, po latach wiem już, że to, czego ofiarami padli moi przyjaciele, było systematyczną nierównością społeczną, którą wielu z nas postanawia ignorować. Ja jednak chcę walczyć z tymi nierównościami i mieć pewność, że jedynym, co ma wpływ na szanse w życiu tych dzieciaków są one same – ich możliwości, talenty i potencjał. Które, tak przy okazji, ma każde dziecko.
Jeżeli chcesz, aby dorosła Kasia odniosła w życiu sukces, musisz uznać jej podmiotowość i fakt, że jest zdolna do osiągania niesamowitych rzeczy – nawet zanim ona sama zda sobie z tego sprawę.
… i który każde dziecko ma prawo odkryć
Czy kiedykolwiek zastanawiałeś/aś się nad tym, w jaki sposób świat staje się lepszym miejscem? Tak, wiem, możemy powiedzieć, że dzięki technologii i innowacjom. Ale całość technologicznych innowacji i największe odkrycia ludzkości to przecież zasługa człowieka. A co, jeśli lekarstwo na nowotwór trzustki albo Alzheimera “siedzi” w głowie dzieciaka, którego życiowe szanse były ograniczone już w momencie, w którym pojawił się na tym świecie? Nie sądzisz, że to naprawdę nie fair – nie tylko wobec tego dziecka, ale też wobec całego świata?
Świat staje się lepszym miejscem, ponieważ pozwalamy naszym dzieciom na odkrywanie i rozwijanie ich potencjału – i te dzieci wzrastają w poszanowaniu możliwości (własnych i cudzych), tym samym otwierając drzwi szans dla innych. Czynienie świata lepszym miejscem jest procesem i odpowiedzialnością nas wszystkich. Wśród wielu powodów, dla których zdecydowałam się powołać do życia Teach for Poland, prym wiedzie właśnie ten: robię to, co robię, ponieważ wierzę, że każde dziecko w naszym kraju ma niesamowity potencjał – i wiem, że zmiana w edukacji pomoże w zmianie Polski. Na lepsze.